wtorek, 28 sierpnia 2012

"Niech żyje cyrk BEZ zwierząt” - z rozważań (roz)myśl(aj)ących aktywistów

Cyrki z udziałem zwierząt – dziwna sprawa...Z jednej strony dla większości prozwierzęcych aktywistów to istotna kwestia, z uwagi na wykorzystywanie do celów rozrywkowych zwierząt zarówno domowych, jak i dzikich, z drugiej strony, wobec losu „zwierząt hodowlanych” w przemyśle mięsnym i mlecznym, tj. i „zwierząt futerkowych” na fermach futrzarskich, życie „zwierząt cyrkowych” nie wydaje się być najgorsze...Niemniej jednak, ograniczona przestrzeń, inne warunki klimatyczne (w przyp. zwierząt egzotycznych), ciągła obecność człowieka, wiążąca się również z treningami, czy transport to okoliczności mające się nijak do prawdziwego, wolnego życia zwierzęcia. Oczywiście możemy przytaczać tutaj pojedyncze przypadki „zwierząt cyrkowych”, hodowanych przez człowieka i spędzających całe życie w świecie cyrkowym, niezdolne do życia w ich środowisku naturalnym, czyli nie tym, co zapewnia mu człowiek. Możemy też myśleć bardziej ogólnie, co czyni większość z nas: domem dla lwa nie jest stalowa klatka i wybieg, tylko równiny sawann. Tak samo ma się rzecz z pozostałymi zwierzętami egzotycznymi, które gatunkowo przynależą do innego miejsca i czasu.

 fot.Anna Chęć

Jaki jest jednak problem z cyrkami i z nami, aktywistami? Podejrzewam, że w każdym mieście, do którego cyrk przyjeżdża, a w którym jest grupa zwierzęcych działaczy, sytuacja wygląda podobnie: ogólna mobilizacja i szybkie działania, na które pozwala czas. Przybierają one różne formy, mniej i bardziej radykalne, lecz ogólnie antycyrkowe i służące uprzykrzeniu życia właścicielom cyrku. Pytanie tylko: jaki jest skutek takich działań? Udowodnienie cyrkowi, że jest beznadziejny, że z nami nie warto zadzierać, że potrafimy się zebrać czy też w końcu, że robimy coś fajnego, alternatywnego – może i taki? Jeśli któryś z tych argumentów jest prawdziwy, to mamy problem – bo w żadnym przypadku nie zmienia się los zwierząt cyrkowych, będących nadal przedmiotem ludzkiej rozrywki, nie zmniejsza ilość naszych sojuszników, wręcz przeciwnie – rośnie, do czego przyczyniają się również niektóre media, szufladkujące obrońców praw zwierząt jako „ekologów” - słowo to ma już nad wyraz perojatywne skojarzenia i wywołuje ostrą i często nieuzasadnioną agresję u jego odbiorców. 

fot. Anna Chęć 

Akcje przeciwko wykorzystywaniu zwierząt w cyrkach są organizowane na zasadzie antycyrkowej, wymierzonej przeciwko konkretnej firmie, osobom, w danym miejscu i czasie. Czy to jednak te osoby są winne temu, że wielowiekowa tradycja rozrywki z udziałem zwierząt trwa? A co z tłumami ludzi przychodzących codziennie do kas cyrkowych i pytających jakie zwierzęta będą i czy lew będzie skakał przez płonącą obręcz? Co z tysiącami dzieci uczeszcząjących do przedszkoli i szkół, którym placówki oświatowe z radością rozdają darmowe bilety do cyrków, powtarzając „zobaczycie tam zwierzątka, lwa, zebrę!”. Co z żądnymi doznań odbiorcami, którzy w cyrku szukają kontaktu ze zwierzętami, gdyż w realu nie mają z nimi (poza psami, kotami i mniejszymi „zwierzętami domowymi”) żadnego kontaktu? Czy którekolwiek z antycyrkowych działań dociera i przemawia do tych osób?

 fot. Anna Chęć

Po 20 latach bezskutecznych działań ANTYcyrkowych, wymierzonych w konkretne jednostki i instytucje, nadszedł czas na działania PROodbiorcowe – przedrostek może dużo zmienić. Pytaniem jest co zrobić, by dotrzeć do odbiorcy na tyle efektywnie, by zrezygnował on z wycieczki do cyrku z udziałem zwierząt i zastąpił ją czymś innym? Jak uzmysłowić rodzicowi, że rozrywka z udziałem zwierząt tylko potwierdza w jego dziecku naszą zdolność do uprzedmiotawiania zwierząt i że dziecięce, naturalne pragnienie kontaktu ze zwierzęciem może zostać zrealiuzowane w inny sposób? Albo zakwestionować naturalność i potrzebę dziecięcego kontaktu z dzikimi zwierzętami? Myślę, że są to o wiele ważniejsze pytania i na ich podstawie trzeba opracować długoterminonowe strategie, które zmienią odbiorców cyrków, a tym samy same cyrki; nie chodzi o to, by cyrk nie miał wjazdu do samego miasta. Tylko o to, by nie było zapotrzebowania na cyrki ze zwierzętami, a jedynie na te, pokazujące ludzkie zdolności. By zwierzęta przestały być hodowane do życia w klatkach i tym samym pozbawiane charakteru, jak w przyp. zwierząt dzikich. A tradycyjne cyrki, które są odpowiedzią na popyt, dostosowały się do nowych wymagań, opartych wyłącznie na świadomej, ludzkiej, wolnej woli.

 fot. Anna Chęć 

Media o akcji:




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz